Przecież wszyscy (bez względu na wiek!) uwielbiamy świat przejrzysty, uporządkowany, z klarownymi zasadami. Świat, w którym odwieczna walka dobra ze złem kończy się porażką sił ciemności. Świat baśni - zaludniony skrzatami, czarownikami i księżniczkami - odrywa nas na chwilę od męczącej codzienności, by dać ukojenie, ale też jakąś naukę. „Igraszki z diabłem”, to sceniczna bajka Jana Drdy, która od ponad siedemdziesięciu lat cieszy się uznaniem i zainteresowaniem odbiorców. Utwór czeskiego autora jest okazją do pouczającej zabawy dla całej rodziny, dla zatwardziałych samotników oraz dla zwykłych ponuraków. Sukces tego utworu scenicznego świetnie tłumaczy nie tylko posługiwanie się w nim znanymi wątkami piekła i nieba, żonglowanie ludzkimi charakterami, nie tylko kreowanie pozytywnego bohatera: nieustraszonego Marcina Kabata. Siłą tego utworu jest humor. To on pozwala nam odnaleźć się w bajkowym świecie poprzez dystans do fabuły, do postaci, wreszcie do siebie samych. A spod warstwy literackiej fikcji, baśniowej fabuły i nierzeczywistych postaci wychyla się nasz świat: pełen ludzkich błędów, grzechów i grzeszków, słabości, marzeń, ale też dokonań.
Sięgamy po „Igraszki z diabłem” przy okazji kolejnego Festiwalu Lesslów, co może zaskakiwać. Jest to jednak ze strony pomysłodawcy projektu: Tomasza Mazura oraz wszystkich realizatorów - swoista gra, zabawa i próba. Sławetna maksyma, na którą w Puławach powołujemy się często i chętnie: „Przeszłość przyszłości” doprowadziła nas do tego eksperymentu, jakim jest zestawienie muzycznego dziedzictwa Franciszka i Wincentego Lesslów, uroków naszego miasta i... scenicznej bajki. Dodatkowym uzasadnieniem może być fakt, iż w latach 60-tych Puławski Teatr Amatora podjął się realizacji „Igraszek z diabłem” w plenerowych warunkach. Z lekkim przymrużeniem oka napiszę też o wspólnym pochodzeniu autora tekstu, autora muzyki i reżysera spektaklu ( w małym stopniu). Czeskie pochodzenie z pewnością jest tu łącznikiem. A tegoroczna realizacja sztuki Jana Drdy obarczona była od początku wieloma niewiadomymi. Mariaż zawodowych twórców z amatorami, konieczność zastosowania zapisu filmowego zamiast bezpośredniego kontaktu z widzem, to kolejne obszary eksperymentu. Najbardziej boli brak możliwości bezpośredniego kontaktu z odbiorcą. Wszyscy realizatorzy i uczestnicy projektu mają nadzieję na pozytywny wynik wspólnej pracy oraz życzliwą i prawdziwą reakcję odbiorców.
Co pragniemy Państwu przekazać? Radość życia, postawę pogodnego zmagania się z niespodziankami codzienności, możliwość właściwego odnalezienia się w sytuacji konfrontacyjnej: dobra ze złem, miłości i nienawiści, aktywności i lenistwa. W tradycyjnym zestawie kontrastów znajdzie się i to: sacrum - profanum. Zapominamy na co dzień o tym, że są obok, że przenikają się nieco wzajemnie, że finalnie decydują o jakości naszego życia i o relacji: być czy mieć. Fundamentalne zasady. Czy jest między nimi miejsce na humor? O tym będziecie się mogli Państwo przekonać po obejrzeniu naszej propozycji. Sama jestem tego ciekawa.
Renata Siedlaczek